„Nie ma dla człowieka bardziej obcego miejsca
niż te,
z którego odszedł, a
przyszło mu doń powrócić.”
[Lily]
Drzwi
otwierają się, a w nich widzę średniego wzrostu kobietę o ciemnych, długich
włosach i oczach, tak podobnych do moich. Widzę zdezorientowanie na jej twarzy.
Najpierw jej wzrok pada na mnie, następnie na Stefana i znowu na mnie. Serce
wali mi jak młotem, wiem, że powinnam coś powiedzieć ale co? „Cześć
siostrzyczko”, „Tak bardzo tęskniłam”… każda z opcji wydaje mi się najgorszą z możliwych.
Mimo wszystko cieszę się, że to ona decyduje się pierwsza zabrać głos.
-Lily?
Stefan? – jej wzrok wędruje od mojej twarzy do jego. Czuję się jak
sparaliżowana i daję radę jedynie pokiwać twierdząco głową, spuszczając wzrok i
przyglądając się własnemu obuwiu – Wejdźcie… - mówi Katherine i odsuwa się aby
umożliwić nam wejście.
- Lepiej
będzie jak sobie pójdę, musicie same porozmawiać. Odezwę się – mówi do mnie i z
pewnością dostrzega w moich oczach przerażenie gdyż uśmiecha się i pocieszająco
ściska moją dłoń, po czym odwraca się do mojej siostry – Kath, numer domowy
wciąż ten sam?
- Tak –
otrzymuje odpowiedź po czym odchodzi w stronę samochodu zostawiając mnie samą.
Nie mam pojęcia co zrobić, spoglądam więc na siostrę, która nadal zszokowana
gestem zaprasza mnie do środka. Przerażona, decyduję się wejść i mijam starszą
siostrę. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś znajdę się w tym domu. Odruchowo
kieruję się do salonu i staję nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zmieniło się
niewiele, dostrzegam jedynie zabawki w kącie pokoju, których z pewnością kiedyś
tu nie było. A więc założyła rodzinę…
- Lily
usiądź, proszę – słowa docierają do mnie a ja z trudem siadam na kanapie.
- Kath… -
słowa więzną mi w gardle i nie umiem wykrztusić ani słowa.
- Co się z
tobą działo? – Ehh czyli od razu mamy przejść do konkretów, ale czego ja się
właściwie spodziewałam? Że rozpłacze się na mój widok, uściska i nie
wypuszczając z objęć zaproponuje herbatę? Raczej nie… choć może trochę? Tak z
pewnością wita się siostry - przyjaciółki, których długo się nie widziało, a
nie młodsze siostry, które trzeba było wziąć pod opiekę po śmierci rodziców.
- Nic się
nie zmieniłaś… konkretna jak zawsze… - poczułam jak w moich oczach zaczynają
pojawiać się łzy.
- No wiesz,
to nie jest normalne, że pojawiasz się po takim czasie. Zniknęłaś z dnia na
dzień…
-
Przepraszam – łzy zaczęły spływać mi po policzkach, pięknie, już wcześniej było
mi trudno mówić a teraz?
- Co się
wydarzyło?
- To był
Martin…
[Stefan]
Jadę z
powrotem i zastanawiam się czy dobrze zrobiłem zostawiając Lily samą? Przecież
to logiczne, że muszą porozmawiać i najlepiej im to wyjdzie sam na sam ale ja
jestem od tego, żeby ją wspierać. Zawsze właśnie od tego byłem. Teraz nie mogę
jej jednak pomóc. Muszę wracać do moich zajęć, do niej zadzwonię wieczorem,
żeby dowiedzieć się czy wszystko w porządku. A co jeśli Kath nie przyjmie Lily?
Co jeżeli nie pozwoli jej się tam zatrzymać? W mojej głowie zamigotała czerwona
lampka i już miałem zamiar zawracać gdy pojawiła się nowa myśl. Nawet gdyby nie
przyjęła Lily to pozwoli jej przecież skorzystać z telefonu i do mnie
zadzwonić. Tak, tyle z pewnością zrobi. Gdy tylko samochód ponownie się
rozpędził pojawiło się pytanie „Czy ona ma jeszcze mój numer?” Mało
prawdopodobne! Od razu zjechałem na pobocze, muszę tam wracać. A co jeżeli
wszystko będzie w porządku a ja panikuję? Cholera… Może zadzwonię tylko żeby
spytać czy wszystko jest dobrze? Obracam telefon w dłoniach a w moim mózgu
toczy się wojna, zadzwonić czy nie zadzwonić. W tej chwili jednak telefon sam
zaczyna dzwonić – „Didl”. Oho…
- Halo? –
odbieram połączenie.
- Stefan? I
jak? Miałeś dać mi znać.
-
Zapomniałem – nie było to kłamstwo, naprawdę zapomniałem, ale to i lepiej –
wszystko w porządku. Już wracam.
- Już? Czyli
Lily została u siostry?
- Tak, miały
porozmawiać ale za chwilę chyba tam zadzwonię żeby się dowiedzieć, czy Lily na
pewno będzie mogła tam zostać.
- Dobra,
tylko tym razem daj mi znać co i jak.
-
Załatwione. A właściwie… co się tak martwisz?
- To chyba
normalne, prawda? To ja ją uratowałem – słyszę, jak kumpel zaczyna się
denerwować – poza tym wszyscy się martwimy.
- Dobra,
zaraz ci napiszę – po tych słowach rozłączyłem się, a zieloną słuchawkę
nacisnąłem przy tak dawno nie używanym numerze.
Po trzech
sygnałach usłyszałem głos Katherine
-Słucham?
- Chciałem
się upewnić, czy wszystko okej i czy Lily będzie mogła u ciebie zostać.
- Stefan…
wszystko w porządku. Jestem surowa ale nie jestem potworem. Nie wyrzuciłabym
jej przecież na bruk. Rozmawiamy, zadzwoń później, albo ona zadzwoni. Wszystko
jedno.
- Dziękuję.
Po tej
rozmowie wystukałem szybko wiadomość do Thomasa i ruszyłem dalej.
[Lily]
Opowiedziałam
siostrze o wszystkim łącznie z tym co wydarzyło się poprzedniego dnia. Chyba
najbardziej dziwiło ją to, że trafiłam akurat na Stefana. Cóż ukrywać, mnie
także to dziwiło i dziwi nadal. Gdyby nie on… nie wiem co by ze mną było.
Zresztą gdyby nie oni wszyscy, należą im się podziękowania, a szczególne
Thomasowi, ale na to przyjdzie czas później. Siedzimy z Kath w ciszy
spoglądając tylko na siebie, nagle dziewczyna wstaje, siada koło mnie i
przytula. Przytula tak jak nie przytulała nigdy. Przytula jak matka. Czuję, że
na jej policzkach także znajdują się mokre ślady, odwzajemniam uścisk i czuję, że
wróciłam do domu.
- Lily tak
się cieszę, że znów tu jesteś. Tyle się wydarzyło gdy cię nie było…
- Właśnie
widzę – spoglądam na zabawki – czyżbym była ciocią?
- Owszem.
Mam dwuletnią córeczkę. Jak się okazało gdy zaginęłaś byłam w ciąży. Bardzo
przypomina mi ciebie gdy byłaś w jej wieku. Ma na imię Alice.
- Alice? –
powtarzam nie wierząc w to co słyszę i wpatruję się w oczy siostry – jak mama…
- Tak,
musiała mieć tak na imię – czuję ponowny potok łez i wiem, że Kath czuje to
samo.
- Tak się
cieszę – ściskam ją jeszcze mocniej.
***
Wchodzę
razem z siostrą na piętro i staję przed drzwiami, które niegdyś prowadziły do
mojego pokoju. Naciskam klamkę i lekko popycham drzwi, a moim oczom ukazuje się
tak dobrze znane mi wnętrze. W pomieszczeniu nic się nie zmieniło, jest czysto
jakby ktoś sprzątał tu regularnie. Z pewnością były wymienione firanki i tym
podobne rzeczy ale tak jak wszystko zostawiłam, tak wszystko zostało. Na szafce
przy łóżku dostrzegłam nawet książkę z zakładką. W moich oczach znów pojawiają
się łzy, czyżby Kath liczyła na mój powrót, czyżby wierzyła, że będzie jak
kiedyś? Jakby w odpowiedzi dociera do mnie głos siostry „Wiedziałam, że
wrócisz, dlatego wszystko zostało bez zmian”, ponownie nie wytrzymuję i daję
ujście łzom. Czuję dłoń na moim ramieniu i znów wtulam się w ramiona Katherine.
-Zostawię
cię na chwilę samą… - mówi i wychodzi z pokoju, a ja zostaję w ciszy. Podchodzę
do okna i przypatruję się zachowanemu w pamięci widokowi okolicy. Nigdy
wcześniej nie doceniałam jak tu jest pięknie. Teraz to widzę i choć wiem, że
wróciłam do domu to czuję się tu wyjątkowo obco. Jakbym już nie należała do
tego świata. Czuję się jak oderwana od rzeczywistości i wklejona do obrazka w
gazecie. Przez moją głowę przesmykają się myśli i pytania, na które nie znam
odpowiedzi. Czy teraz gdy wróciłam do domu będzie dane mi być szczęśliwą? Czy
dam radę? Czy poradzę sobie w normalnym życiu? Czy ten, który zniszczył moje
życie jeszcze się w nim pojawi? Czy nadal będę miała oparcie w bliskich mi
ludziach?
Widzę jak
pod dom podjeżdża samochód. Wysiada z niego mężczyzna, choć nie widziałam go
przez długi czas, bez trudu rozpoznaję w nim partnera mojej siostry. Obserwuję
jak z pojazdu wyjmuje ciemnowłosą dziewczynkę… Alice. W tej chwili dopada mnie
strach, nie mam pojęcia jak na moją obecność zareagują pozostali domownicy. Nie
wiem, czy powinnam zostać tu i czekać na jakiś znak od Kath czy zejść na dół i
się przywitać. Decyduję się na tę drugą opcję i na drżących nogach wychodzę z
pokoju. Na schodach spotykam uradowaną siostrę…
-Lily,
właśnie po ciebie szłam! Pamiętasz Alexa? – mówi i wskazuje na mężczyznę.
- Tak –
odpowiadam nieśmiało, nie wiedząc jaki stosunek ma on do mnie i mojego powrotu.
- Lily,
dobrze, że znów tu jesteś – mówi Alex i ściska moją dłoń – przynajmniej nie
będę już musiał wysłuchiwać zamartwiania się Kath – dodaje ze śmiechem.
- Dziękuję.
- A to jest
właśnie Alice – mówi moja siostra spoglądając z czułością na małą dziewczynkę,
tkwiącą w ramionach taty.
***
Siedzę na
łóżku zastanawiam się jak zacząć nowe życie. Co powinnam zrobić, jak przywrócić
wszystko do normy. W ręce trzymam telefon i decyduję się zadzwonić do Stefana.
Muszę mu podziękować za wszystko co dla mnie zrobił. Czuję jakby był moim
aniołem, to właśnie w nim zawsze mogę znaleźć oparcie i mam nadzieję, że to się
nigdy nie zmieni.
- Halo? –
słyszę głos chłopaka w słuchawce.
- Stefan
dziękuję Ci za wszystko. Nie uwierzysz ale przyjęli mnie jakbym nigdy nie
zniknęła…
- No
widzisz. Co rodzina to rodzina – od razu rozpoznaję, że cieszy się z mojego
szczęścia.
- Ty nie
jesteś moją rodziną a jednak zawsze mogłam na ciebie liczyć.
- Mogłaś i
zawsze będziesz mogła.
- Jestem
realistką i wiem, że nic nie jest na zawsze.
- Uwierz mi…
- Wierzę
ale…
- Nie ma
żadnego ale kochana…
- Stefan, ja
już nie jestem „kochana” teraz twoim słońcem jest Marisa.
-Wiem ale…
- Nie ma
żadnego ale – mówię śmiejąc się.
- Już
zapomniałem jaka jesteś – odpowiada także śmiechem.
- Ludzie się
zmieniają.
- Nie
wszyscy.
- Wszyscy
tylko nie w takim samym stopniu.
- Może masz
rację.
- Jak
zwykle. Ale za to, że zostawiłeś mnie samą to powinnam ci nagadać!
- Aaa tam,
musiałyście porozmawiać same. Odezwę się jutro, a teraz muszę kończyć.
- Jasne,
tylko jeszcze jedno! Wyślesz mi sms z numerem Thomasa?
- Z numerem
Thomasa? Po co?
- Głupio
pytasz. Może dlatego, że mnie uratował i chciałabym mu podziękować?
- Jasne,
zaraz ci wyślę. A właściwie to pytał o ciebie gdy wróciłem więc na pewno się
ucieszy.
- Dobrze.
Pozdrów chłopaków. Buziaki.
- Trzymaj
się siostra.
- Hahaha no
tak… rodzeństwo – zaśmiałam się i rozłączyłam.
Otrzymałam
obiecanego przez Stefana sms’a z numerem Thomasa. Nie wiem czego oczekuję po
tej rozmowie, chyba niczego ale jednak muszę do niego zadzwonić i podziękować.
W końcu to dzięki niemu tu teraz jestem. To dzięki niemu znów spotkałam
bliskich mi ludzi. Wybieram numer i przykładam telefon do ucha. Po czterech
sygnałach rozlega się głos Dietharta.
- Tak,
słucham?
- Eeee cześć
Thomas. Tu Lily.
- Lily?
Cieszę się, że dzwonisz! – mówi z entuzjazmem, jakby naprawdę oczekiwał tego
telefonu lub był mile zaskoczony.
- Muszę ci
przecież podziękować. Gdyby nie ty, dalej… no wiesz.
- Nie musisz
mi dziękować, nie oczekuję tego od ciebie. Musiałem ci pomóc.
- Nie każdy
zrobiłby to na twoim miejscu.
- Nie
wygłupiaj się, oczywiście, że każdy.
- Skoro tak
twierdzisz – mówię zrezygnowana – w każdym razie, jestem ci ogromnie wdzięczna
i mimo wszystko dziękuję.
- A jak
bardzo jesteś mi wdzięczna?
- Bardzo? –
zaczynam śmiać się do słuchawki bo wiem, że on teraz też się uśmiecha – Bardzo,
bardzo.
- No to jak
tak bardzo to jest pewna sprawa, jeżeli chcesz mi się odwdzięczyć.
- Zamieniam
się w słuch.
- Dasz się
gdzieś zaprosić? W przyszłym tygodniu będę miał trochę więcej wolnego czasu i
chętnie spędziłbym jego część w twoim towarzystwie.
- No nie
wiem…
- Chciałaś
się odwdzięczyć.
- W takim
razie nie mam wyjścia.
- Świetnie.
Odezwę się.
- Dobrze.
Dobranoc Thomas.
- Dobranoc
Lily.
Po
zakończonej rozmowie idę do łazienki i marzę już o łóżku. O moim łóżku. Gdy
wtulam się w ciepłą pościel słyszę dźwięk przychodzącej wiadomości. Dobrze, że
nie odnosiłam telefonu na dół. Jak się okazało była to wiadomość od Stefana.
Dobranoc w nowym, lepszym życiu ;*
__________________________
Uwaga! Jak widzicie pojawiła się zakładka "Informowani" jeżeli chcecie to zostawcie tam po sobie ślad, bardzo mi to ułatwi zadanie!
Kochane przepraszam! Wiem, że takie duże opóźnienie nie powinno mieć miejsca... właśnie rozpoczęłam ferie i choć wiem, że także będą zawalone nauką to nadrobię u Was zaległości, tylko dajcie mi trochę czasu ;* Co do rozdziału to mam mieszane uczucia, ale musiało się tu wreszcie coś pojawić.
Dziękuję za wszystkie komentarze! One naprawdę motywują! Gdyby nie Wy, tego rozdziału dzisiaj by nie było. To Wy pomagacie mi tworzyć. Komentujecie więc motywujecie i dodajecie chęci do pisania więc zachęcam do pisania nawet tych najkrótszych komentarzy ;)
Do następnego!
Nareszcie! świetny jest!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :) Trochę krótki, ale w porządku. Kurczę, mam nadzieję, że Lily i Thomas będą razem <3 Jakoś bardziej mi to pasuję. Dzięki za ten rozdział i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hej!
OdpowiedzUsuńJak miło i przyjemnie czyta się rozdziały, gdzie wszystko idzie po naszej myśli :-) Lily pojednała się z siostrą i jeszcze została przyjęta tak ciepło.
Stefan nadal jest taki pomocny i troskliwy a Thomas... Tutaj może coś się wydarzyć, jeśli chodzi o niego i Lily. O ile dziewczyna będzie jeszcze potrafiła zaufać jakiemuś mężczyźnie.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam!
Jeju! <3
OdpowiedzUsuńStefan - jak ja go kocham tutaj!♥ Cudowny!
A Thomas... Nie umiem tego rozszyfrować, ale serio... ich relacje się w zasadzie zawiązują coraz ciaśniej i ja bym powiedziała, że budują sobie fundamenty pod dobry związek...
Tylko co z tego wyniknie? Albo jak Lily się przełamie?
Czekam na kolejny! ;**
Jestem!
OdpowiedzUsuńBoziu, kochana, gdzieś ty się podziewałam na tyle czasu? Nie znikaj nam więcej, proszę :)
Ależ dzisiaj uroczo! Stefan jest po prostu chodzącym ideałem, aż trudno go nie uwielbić :D Hmm... zagadką jest dla mnie Thomas. Tak nie potrafię go rozgryźć, zrozumieć. Ale mam nadzieję, że stworzą z Lilly szczęśliwy związek. Pod warunkiem, że nasza bohaterka postanowi się przełamać... Wszystko się możliwe, prawda? :)
Czekam!
Buziaki :**
PS. I zapraszam także do siebie, jak znajdziesz chwilkę :)
Hejka, jestem jesten :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze miec ferie i moc nadrobic wszystko u wszystkich. Ale coz nauka w ferie.. tez jestem tego dowodem wiec wiem co czujesz.
Co do rozdzialu, to pozytywnie i jeszcze raz pozytywnie. Ciesze sie ogromnie ze siostra Lilly ja przyjela z powrotem pod swoj dach.
Czyzby Stefan jest zazdrosny o Didla?
Czekam na kolejny !
Pozdrawiam :*
Cudo <3
OdpowiedzUsuńTaka siostra to skarb :))
A Stefan jest po prostu wspaniały <3
Czekam na kolejny
Buziaki :*
Hej, jestem :)
OdpowiedzUsuńAhhghewfd, Stefan ♥♥♥♥♥
Rozdział świetny, cudowny...ach, brakuje mi słów. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam powiadomienie o rozdziale.
Cieszę się, że siostra przyjęła Lily. :) DO tego Thomas... czuję, że ten pan czuje coś do naszej bohaterki, ale oczywiście się nie przyzna, pff. A Stefek jakby zazdrosny? Niech on lepiej martwi się o Marisę! A Lily niech zostawi dla Didla :D
Czekam na kolejny.
Buziaki :*